Władze estońskie cofnęły 500 licencji dla zarejestrowanych firm kryptowalutowych. Według Bloomberga jest to około 30% całkowitej liczby firm działających w kraju.
Jednocześnie czas rozpatrywania wniosków o uzyskanie licencji wydłużył się z 30 do 90 dni, a wysokość opłaty licencyjnej wzrosła z 345 euro do 3300 euro. Ponadto przedsiębiorstwa muszą mieć siedzibę w Estonii lub posiadać oddzielną jednostkę, jeżeli są zarządzane przez podmiot zagraniczny.
Estonia była jednym z pierwszych krajów UE, który zalegalizował działalność firm kryptowalutowych. Od 2017 r. Ponad 1400 przedstawicieli branży otrzymało odpowiednie licencje.
Zaostrzenie wymagań wobec uczestników przestrzeni finansowej odbywa się na tle wielkich skandali w branży bankowej. Na początku 2019 r. wiodący duński bank, Danske Bank, został oskarżony o pranie pieniędzy o wartości 220 miliardów dolarów za pośrednictwem małego oddziału w Estonii.
Jednocześnie Estoński Urząd Nadzoru Finansowego (FIU) stwierdza, że najnowsze środki mają na celu wyłącznie ograniczenie ryzyka prania pieniędzy i nie mają na celu ograniczenia rozwoju branży kryptowalut.
Uwagę regulatora zwracają przede wszystkim firmy, które nie rozpoczęły działalności operacyjnej w ciągu 6 miesięcy od otrzymania licencji. Według FIU mogą wykorzystywać licencję uzyskaną w Estonii do prowadzenia nielegalnych działań za granicą.
„To pierwszy krok w kierunku oczyszczenia rynku, który pozwoli nam rozwiązać pilne problemy i tylko firmom, które mogą podlegać nadzorowi w Estonii” powiedział szef FIU Madis Reimand.
Dodał, że regulator wyciągnął wnioski z sektora bankowego, a teraz musi stawić czoła międzynarodowym zagrożeniom, które mogą się pojawić w działalności firm kryptowalutowych.
Według Reimand ponad połowa z 900 obecnych firm kryptowalut w Estonii ryzykuje utratą licencji, jeśli nie wyeliminuje naruszeń w najbliższej przyszłości.
https://www.bloomberg.com/news/articles/2020-06-11/eu-nation-at-center-of-dirty-cash-storm-cracks-down-on-crypto
Comments (No)