Od jakiegoś czasu na rynku, jak grzyby po deszczu pojawiają się coraz to nowsze oferty tak zwanego cloud miningu czyli kopania kryptowalut w chmurze. Komu i po co takie cuda? Zawsze przy takich ofertach stawiam sobie pytanie dlaczego ktoś oddaje zarobek z wykopanych kryptowalut?
Pochylmy się nad sensem takich ofert po stronie osób oferujących, jak i inwestujących w takie rozwiązania. Zakładamy że są to uczciwe oferty. Podstawowa korzyść z takiego rozwiązania dla sprzedawców to fakt, że z góry dostaje on całość wykopanych kryptowalut pomniejszonych o zysk inwestora, który mogą ponownie inwestować w powiększenie kopalni. Większość takich „pakietów” są to oferty długoterminowe 12-24 miesiące.
W takim przypadku należy pamiętać, że większość wyliczeń udostępnianych przez te firmy (projekty) nie uwzględnia rosnącej trudności wydobycia a jedynie wzrost ceny danej kryptowaluty. Bardzo ładnie wygląda to na początku i… powoduje zazwyczaj spore rozczarowanie na koniec inwestycji.
Dość dziwna sprawa to fakt, że zazwyczaj prognozowane zyski inwestorów wynoszą o wiele więcej niż oprocentowanie zwykłego kredytu. Legalnie działająca firma nie miałaby problemu z dostaniem takiego kredytu. To z kolei zwiększało by zyski z posiadania takiej kopalni kryptowalut.
Należałoby zaznaczyć, że pozyskanie kredytu jest o wiele prostsze niż stworzenie oferty dla inwestorów. Kredytu jednak, nie dostaną projekty z wątpliwą reputacja. Oferty tego typu generują dość duże ryzyko, że biznes się „nie spina”. Jest zazwyczaj piramidą finansową, która finansuje się wyłącznie z wpłat nowych użytkowników. Ilość ucieczek lub brak wypłat z tego typu inwestycji potwierdza jedynie tezę o nie do końca uczciwych zamiarach tego typu projektów.
Okazuje się, że biznes się „nie spina” i jest zazwyczaj piramidą finansową, finansującą się wyłącznie z wpłat nowych użytkowników. Ilość ucieczek lub brak wypłat z tego typu inwestycji potwierdza jedynie tezę o nie do końca uczciwych zamiarach tego typu projektów.
autor: Jakub Rak
Comments (No)